Zamek w Łańcucie był ostatnią rezydencją magnacką jaką odwiedziliśmy.
Oglądając przepych wnętrz i słysząc o pościeli wysyłanej do prania do Paryża poczułam zażenowanie.
Nie rozumiem jak rody magnackie mogły w tak głupi sposób wydawać pieniądze pochodzące głównie z pracy niewolniczej chłopów.
Dlaczego nie inwestowali tych pieniędzy w rozwój swoich włości? Zastanawiam się czy dzisiejszy podział na Polskę A i B nie zawdzięczamy właśnie takim magnackim rodom żyjącym na wschodzie Polski. W Wielkopolsce spotykamy małe pałacyki szlacheckie a nie takie wielkopańskie dwory jak Kozłówka czy Łańcut.