Cristo Redentor

Do Rio de Janeiro (czyli Rzeki Styczniowej) pojechaliśmy samochodem z naszą brazylijską Przyjaciółką.
Sam wjazd do centrum miasta od rogatek zajął nam 45 minut. Zdecydowanie szybciej niż wjazd do centrum Poznania!!
Spaliśmy w wynajętym mieszkaniu przy plaży Ipamena - okolica podobno znacznie bezpieczniejsza niż rejon Cocacabany.

Cały nasz pobyt w Rio był bardzo bezpieczny ale to dzięki odbywającym się właśnie Światowych Dni Młodzieży oraz wizycie Papieża.
Zawsze w zasięgu wzroku mieliśmy policjantów oraz wolontariuszy. Nie mogę więc ocenić jak to wygląda normalnie.

W Rio byliśmy w samo południe, nasze mieszkanie miało balkon z widokiem na Posąg Chrystusa. Oceniliśmy, że warto się do niego wybrać.
Kupiliśmy przez internet bilety na vany, które wjeżdzają pod pomnik. -cena 37R$
http://www.ingressorapido.com.br/Corcovado/index_en.html
Można tam też dojechać specjalnym tramwajem ale spodziewaliśmy się że będą ogromne kolejki.
Do miejsca skąd odjeżdżają vany - Embarque Paineiras pojechaliśmy taksówką.
Tam pomimo wielkiej kolejki udało nam się dzięki naszym internetowym biletom wsiąść do pierwszego vana.
Gdy dotarliśmy pod pomnik zaczeły nachodzić chmury i po 5 minutach byliśmy już w gęstej mgle a nawet chyba smogu.
Pomnik widzieliśmy przez chwile ale na miasto już nie zdążyliśmy spojrzeć. Najbardziej było nam żal ludzi, którzy dotarli chwile po nas i nie zobaczyli już pomnika, który skrył się we mgle. Posiedzieliśmy jakiś czas na górze z nadzieją, że chmury/smog przejdą. Niestety tak się nie stało. Mimo wszystko ludzi ciągle przybywało. Był ogromny tłok. Uważam jednak, że nie ma sensu wjezdzać pod Chrystusa kiedy są chmury bo jak tego doświadczyliśmy mogą być tak gęste, że stojąc pod samym pomnikiem można go nie zobaczyć.
Na vana, który zabierze nas na dół czekaliśmy prawie godzine. Tzn vanów było bardzo dużo ale jeszcze więcej było turystów, którzy chcieli zjechać.

Zdjęcia (2)

Komentarze (0)